NOWY BLOG :)
http://www.mistehapet.blogspot.com
czwartek, 17 stycznia 2013
niedziela, 11 listopada 2012
Rozdział 1
Kilka dni temu, jakoś wzięłam się za napisanie tego rozdziału. Dzisiaj naniosłam na niego kilka poprawek, chociaż nie jestem do końca zadowolona. Mam nadzieję, że drugi będzie niebawem, bo mam już pomysł. :)
Zapraszam do czytania i zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach.
Zapraszam do czytania i zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach.
Przeszłam wszelkie próby, testy i udało się. Zaczynam tę
pracę! Dzisiaj wielki dzień!
Choć odkąd pamiętam było to spełnienie moich największych marzeń to... jakoś nie do końca chcę tak drastycznie zmieniać moje życie. Teraz zapewne mnie wyśmiejecie, ale to prawda. Było dobrze tak jak było. Potajemne wyobrażenia związane ze skoczkami, piski przy otrzymaniu autografu od każdego z osobna, dmuchanie pod narty i wspólne kibicowanie… tak, to był mój świat. Tym żyłam na co dzień...Kiedyś...
Mimo to biorę się w garść i wsiadam w pociąg z masą walizek, niepewna jeszcze jak zareaguję na ponowny widok moich idoli. Przez całe swoje życie spotykałam ich tylko na konkursach i prowadziłam krótkie rozmowy typu "Jak się masz?", "Dziękuję", "Powodzenia". Typowe rozmowy typu fan-idol.
Czuję tą niepewność, która mnie roztwiera. Strach, ale jakże ogromne szczęście. Jestem najlepszym dowodem na to, że marzenia się spełniają.
Gdy docieram na miejsce niemal płaczę z radości. Szczyty gór zachodzą we mgle i powoli zlewają się z szaro-błękitnym niebem. Wysiadam. Pełna obaw, pełna niepokoju, szczęśliwa. Po paru godzinach w końcu jestem w Lillehammer i kieruję się w stronę kompleksu skoczni.
Przy wejściu podchodzi do mnie trener Stockl i zaprasza mnie na pierwszy trening. Kiedy tak przed nim stoję jest mi trudno powstrzymać okrzyk radości. Pierwszy raz rozmawiam z kimś żyjącym w świecie skoków. Pierwszy raz rozmawiam z tak ważną osobą. Oddycham, chociaż z minuty na minutę mój oddech jest coraz szybszy. Przyśpiesza. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.
Idę za Stocklem i wchodzę do małego domku pod skocznią. Jest mgła, ale mimo tego skoczkowie podejmują trening. W szatni Tom Hilde, Andreas Stjernen i Rune Velta zakładają narty i prowadzą między sobą żywą, gestykulacyjną rozmowę.
-To jest Julie, nasza nowa członkini kadry. Fizjoterapeutka. – trener z uśmiechem przedstawia mnie drużynie, podczas gdy ja stoję jak wryta. Nie potrafię wydobyć z siebie słowa. To wszystko dzieje się stanowczo za szybko, a dla mnie jakby czas na moment się zatrzymał
-Mam nadzieję, że będzie ci się dobrze u nas pracowało, mała- uśmiechnięty Tom od razu wybudza mnie z transu. –Z nami to nie przelewki –śmieje się machając mi odchodzi w stronę skoczni.
Z pozostałymi witam się już z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Mam nadzieję że się postarasz, mała – wtrąca się wchodzący Bardal.
Pierwszy raz stoję oko w oko ze zwycięzcą Pucharu Świata, jednak Anders sprawia wrażenie miłego i szybko nawiązujemy wspólny język. Opowiada mi o treningach, o złamanych nartach i wielkiej śnieżycy w Kussamo. W niektórych momentach mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymuję się. Nie sądziłam, że taki sławny człowiek może być tak zabawny.
Wychodzę na zewnątrz i przypatruję się skokom. Widzę chłopaków wybijających się z progu i szybujących na największej skoczni. Ogromne wrażenie robi na mnie Anders Fannemel, którego skoki są coraz lepsze. Gdy przechodzi koło mnie gratuluję mu, przedstawiam się i daję kilka wskazówek. Puszcza mi oczko i mówi, że pogadamy po treningu. Wydaje się być bardzo sympatyczny. Zaczynam chichotać, kiedy Tom macha do mnie z belki startowej. Jeszcze dobrze się nie poznaliśmy a już okazuje sympatię. Jest dokładnie taki, jak słyszałam. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Odmachuję mu i czuję, że jestem we właściwym miejscu.
Wracam do domku, bo z nadmiaru emocji zaschło mi w gardle i nagle z kimś się zderzam Upadam. Boli.
-Nikt cię nie nauczył chodzić! – nagle ktoś na mnie krzyczy. Poznaję, że to Vegard.
-P-przepraszam, ale nie zauważyłam- zaczynam się tłumaczyć.
-Więc następnym razem uważaj! –oburza się i wychodzi.
-On zawsze taki jest ? –pytam się Stjernena zdejmującego kask i gogle.
-Nie przejmuj się, jest zły na cały świat, że skoki mu nie wychodzą, a zima już niedługo. Najlepiej dla ciebie, jak będziesz go unikać. – śmieje się.
Odwracam się i widzę Skletta wsiadającego na wyciąg. Głowę ma spuszczoną w dół a jego włosy lekko podwiewa wiatr. Jedna z nart upada i uderza go w ramię. W tym momencie jakiś głosik we mnie krzyczy, żebym podbiegła i mu pomogła. Wygląda na jakiegoś smutnego, ale mimo to jestem zła za to, jak przed paroma minutami mnie potraktował. Andreas ma rację, że to gbur.
-Zapoznałaś się już z drużyną i ze sprzętem? Bardzo dobrze, więc teraz pokażę ci twoje mieszkanie. – uśmiechnięty Vilberg wyrasta jak spod ziemi, bierze mnie za rękę i prowadzi do hotelu.
Żegnam się z chłopakami w szatni i znikamy we mgle…
Choć odkąd pamiętam było to spełnienie moich największych marzeń to... jakoś nie do końca chcę tak drastycznie zmieniać moje życie. Teraz zapewne mnie wyśmiejecie, ale to prawda. Było dobrze tak jak było. Potajemne wyobrażenia związane ze skoczkami, piski przy otrzymaniu autografu od każdego z osobna, dmuchanie pod narty i wspólne kibicowanie… tak, to był mój świat. Tym żyłam na co dzień...Kiedyś...
Mimo to biorę się w garść i wsiadam w pociąg z masą walizek, niepewna jeszcze jak zareaguję na ponowny widok moich idoli. Przez całe swoje życie spotykałam ich tylko na konkursach i prowadziłam krótkie rozmowy typu "Jak się masz?", "Dziękuję", "Powodzenia". Typowe rozmowy typu fan-idol.
Czuję tą niepewność, która mnie roztwiera. Strach, ale jakże ogromne szczęście. Jestem najlepszym dowodem na to, że marzenia się spełniają.
Gdy docieram na miejsce niemal płaczę z radości. Szczyty gór zachodzą we mgle i powoli zlewają się z szaro-błękitnym niebem. Wysiadam. Pełna obaw, pełna niepokoju, szczęśliwa. Po paru godzinach w końcu jestem w Lillehammer i kieruję się w stronę kompleksu skoczni.
Przy wejściu podchodzi do mnie trener Stockl i zaprasza mnie na pierwszy trening. Kiedy tak przed nim stoję jest mi trudno powstrzymać okrzyk radości. Pierwszy raz rozmawiam z kimś żyjącym w świecie skoków. Pierwszy raz rozmawiam z tak ważną osobą. Oddycham, chociaż z minuty na minutę mój oddech jest coraz szybszy. Przyśpiesza. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.
Idę za Stocklem i wchodzę do małego domku pod skocznią. Jest mgła, ale mimo tego skoczkowie podejmują trening. W szatni Tom Hilde, Andreas Stjernen i Rune Velta zakładają narty i prowadzą między sobą żywą, gestykulacyjną rozmowę.
-To jest Julie, nasza nowa członkini kadry. Fizjoterapeutka. – trener z uśmiechem przedstawia mnie drużynie, podczas gdy ja stoję jak wryta. Nie potrafię wydobyć z siebie słowa. To wszystko dzieje się stanowczo za szybko, a dla mnie jakby czas na moment się zatrzymał
-Mam nadzieję, że będzie ci się dobrze u nas pracowało, mała- uśmiechnięty Tom od razu wybudza mnie z transu. –Z nami to nie przelewki –śmieje się machając mi odchodzi w stronę skoczni.
Z pozostałymi witam się już z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Mam nadzieję że się postarasz, mała – wtrąca się wchodzący Bardal.
Pierwszy raz stoję oko w oko ze zwycięzcą Pucharu Świata, jednak Anders sprawia wrażenie miłego i szybko nawiązujemy wspólny język. Opowiada mi o treningach, o złamanych nartach i wielkiej śnieżycy w Kussamo. W niektórych momentach mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymuję się. Nie sądziłam, że taki sławny człowiek może być tak zabawny.
Wychodzę na zewnątrz i przypatruję się skokom. Widzę chłopaków wybijających się z progu i szybujących na największej skoczni. Ogromne wrażenie robi na mnie Anders Fannemel, którego skoki są coraz lepsze. Gdy przechodzi koło mnie gratuluję mu, przedstawiam się i daję kilka wskazówek. Puszcza mi oczko i mówi, że pogadamy po treningu. Wydaje się być bardzo sympatyczny. Zaczynam chichotać, kiedy Tom macha do mnie z belki startowej. Jeszcze dobrze się nie poznaliśmy a już okazuje sympatię. Jest dokładnie taki, jak słyszałam. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Odmachuję mu i czuję, że jestem we właściwym miejscu.
Wracam do domku, bo z nadmiaru emocji zaschło mi w gardle i nagle z kimś się zderzam Upadam. Boli.
-Nikt cię nie nauczył chodzić! – nagle ktoś na mnie krzyczy. Poznaję, że to Vegard.
-P-przepraszam, ale nie zauważyłam- zaczynam się tłumaczyć.
-Więc następnym razem uważaj! –oburza się i wychodzi.
-On zawsze taki jest ? –pytam się Stjernena zdejmującego kask i gogle.
-Nie przejmuj się, jest zły na cały świat, że skoki mu nie wychodzą, a zima już niedługo. Najlepiej dla ciebie, jak będziesz go unikać. – śmieje się.
Odwracam się i widzę Skletta wsiadającego na wyciąg. Głowę ma spuszczoną w dół a jego włosy lekko podwiewa wiatr. Jedna z nart upada i uderza go w ramię. W tym momencie jakiś głosik we mnie krzyczy, żebym podbiegła i mu pomogła. Wygląda na jakiegoś smutnego, ale mimo to jestem zła za to, jak przed paroma minutami mnie potraktował. Andreas ma rację, że to gbur.
-Zapoznałaś się już z drużyną i ze sprzętem? Bardzo dobrze, więc teraz pokażę ci twoje mieszkanie. – uśmiechnięty Vilberg wyrasta jak spod ziemi, bierze mnie za rękę i prowadzi do hotelu.
Żegnam się z chłopakami w szatni i znikamy we mgle…
Jeśli macie jakieś pytania, to zapraszam http://ask.fm/Flyaboveaworld
Dzięki,
Klaudia
sobota, 6 października 2012
"Skoki i ja"
A może macie jakieś zdjęcia ze skoczkami, bądź zdjęcia skoczków które osobiście zrobiliście?
Przyślijcie je na naszego maila skokinarciarskiee@interia.pl . :).
Opublikujemy je w nowym albumie "Skoki i ja" :D na naszym fanpage'u na facebooku http://www.facebook.com/pages/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-od-pierwszego-skoku/345779398850261
mam nadzieję, ze możemy na was liczyć... ;)
Z góry dziękuję ;*
Klaudia
Przyślijcie je na naszego maila skokinarciarskiee@interia.pl . :).
Opublikujemy je w nowym albumie "Skoki i ja" :D na naszym fanpage'u na facebooku http://www.facebook.com/pages/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-od-pierwszego-skoku/345779398850261
mam nadzieję, ze możemy na was liczyć... ;)
Z góry dziękuję ;*
Klaudia
Subskrybuj:
Posty (Atom)